Słowacki wielkim poetą był.
I był we Wrocławiu.
Śnię romantycznie,
zachwycam się pięknymi, aczkolwiek zbytecznymi drobiazgami,
gapię się w rozgwieżdżone niebo maślanymi oczami.
Naprawdę umiem wzdychać do księżyca!
Profesjonalnie przeżywam wielkie dramaty. Najlepiej, żeby to były dramaty miłosne...
Wrocław, 1945 r. |
Bywam nieobecna duchem,
zanurzona w melancholi, schowana w marzeniach.
No i wyjątkowo dobrze wychodzi mi rujnowanie...
Huśtawka nastrojów,
duchowe poruszenia i gadanie do siebie na głos...
Coś jest na rzeczy.
I tylko jeden problem:
poezja mi wychodzi bokiem.
Coż... jak na załączonym obrazku. Jestem kotem.
Romantyzm okazał się sentymentalizmem.
Prozaiczna przyczyna - nie umiem pisać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co czujesz?